W dniach 27-31.01.2020r. odbyły się rekolekcje dla młodych organizowane przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Rozważaniom przewodniczył ks. Maksymilian Barwikowski – Wice asystent KSM diecezji ełckiej. W Chełchach zgromadziło się w tym czasie ponad 30 młodych ludzi, którzy przeżywali czas rekolekcji pod hasłem: „Żyję na maxa”.

Przez te pięć dni zgłębialiśmy swoje warstwy ciała oraz duszy. Bliżej przyjrzeliśmy się warstwie BIOS (ciało, emocje, intelekt, kult). Odkryliśmy również Źródło ZOE dzięki modlitwie kontemplacyjnej. Pomagało nam w tym również codzienne spotkanie ze Słowem Bożym.

– Te rekolekcje zostały poprowadzone przez księdza Maksa w inny sposób niż zawsze, ponieważ było skupianie się głównie na medytacji, rozmowie z Bogiem, z osiągnięciem stanu ZOE i życiem na MAXA. Różniły się też tym, że nie było, np. modlitwy porannej, nie odmawialiśmy wspólnie brewiarza, za to codziennie spotykaliśmy się na adoracjai Pana Jezusa w kaplicy oraz medytacji, a bardziej uczyliśmy się medytacji. I to jest to co zapamiętam z tych rekolekcji. W tym czasie nauczyłem się jak powinna wyglądać codzienna rozmowa z Bogiem, jak powinna wyglądać medytacja oraz jak dbać o wszystkie strefy w naszym życiu, jak dbać o BIOS żeby osiągnąć ZOE – dzieli się Mateusz z Oddziału KSM z Augustowa.

Kluczowe w tych rekolekcjach były codzienne konferencje, medytacje, adoracje Najświętszego Sakramentu i Msze Święte. Wszystko łączyło się w spójną całość, dzięki czemu w pełni wykorzystaliśmy czas dany nam przez Pana Boga. Oto świadectwa uczestniczek, które dzielą się Bożym działaniem w czasie rekolekcji:

– Jako, że ostatnie półtorej roku nie było usłane różami, postanowiłam pojechać i zobaczyć co do powiedzenia ma dla mnie Bóg. Kompleksy zniszczyły mnie od środka, uważałam się za osobę nic nie wartą, nie wartą nawet Bożej miłości. Teraz wiem, że to nieprawda. Adoracje Pana Jezusa odbywały się o godz. 17:00, aż 3 dni pod rząd – we wtorek, środę i czwartek. We wtorek, gdy ksiądz Maks powiedział, że można podejść do Najświętszego Sakramentu tak blisko, jak tylko się chce, poszłam bez zastanowienia. Podczas piosenki „Jestem dzieckiem Boga” usłyszałam od Boga takie słowa, że to ja jestem tym upragnionym dzieckiem, na które czekał. Uświadomiłam sobie, że góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale Jego miłość nigdy nie odstąpi ode mnie (Iz 55,10). Tak bardzo mnie kocha, że oddał za mnie życie, abym ja miała życie wieczne. Usłyszałam, że tak bardzo mnie kocha, że zaplanował mnie już przed stworzeniem świata. Zaplanował mnie od początku do końca. W środę znów podeszłam bardzo blisko Pana Jezusa. Podczas tej adoracji powiedziałam: „Panie Boże, teraz ja nie będę mówić, pragnę Ciebie słuchać”. I rzeczywiście usłyszałam Jego Głos. Tym razem usłyszałam, że jestem bardzo wartościowa, że jestem cenna w Jego oczach, również, że jestem piękna. Po półtorej roku walki z kompleksami usłyszałam od Niego, że jestem piękna. To było tak cudowne uczucie, wprost nie do opisania. W czwartek przed adoracją była modlitwa o uzdrowienie. Od września ubiegłego roku zmagałam się z okropnymi bólami głowy. I podczas, gdy ks. Maksymilian modlił się nade mną z uczestnikami rekolekcji usłyszałam ponownie ten wspaniały Głos. „Nie bój się, już nic Ci nie grozi”. Bóle głowy, które odczuwałam nagle ustały. Jezus zabrał ode mnie to cierpienie. Na adoracji ponownie usłyszałam Głos Jezusa, który mówił „Jestem, Jestem, Jestem” i momentalnie poczułam, jak po mojej zimnej, lewej dłoni rozlało się ciepło, które dotarło aż do serca. To była obecność Pana Boga. Miłość Pana Boga do nas jest tak wielka, że zesłał nam swojego Syna, aby KAŻDY, kto w Niego wierzy nie zginął, lecz miał życie wieczne (J 3,16). Każdy, kto wierzy w Pana Boga będzie miał życie wieczne. Każdy, każdy, każdy. Ja i Ty. Za to wszystko, za miłość Pana Boga, za cuda jakie działa cały czas – Chwała Panu! Aniela z Oddziału KSM z Ełku.

Na rekolekcjach było bardzo super. Czuję, że moja relacje z Bogiem otworzyła moje serce na nowo. Bóg wiedział, że kiedy się urodzę będę osobą pełną energii, radości, wrażliwość, uśmiechu, że zawsze będę go kochać pomimo moich słabości. Na początku roku szkolnego zostałam odepchnięta przez moją klasą z powodu tego że jestem osobą wierzącą. Nie przejmowałam się tym zbytnio ale później było coraz gorzej. Byłam uzależniona od alkoholu, papierosów chciałam popełnić samobójstwo  totalnie się załamałam i wpadłam w depresję. Nie chciałam z nikim o tym rozmawiać i kryłam wszystko w środku. Jednak wyszłam z tego nałogu z depresji i z próby zabicia się bo przyszedł do mnie Jezus i powiedziała mi ,, Jestem dla ciebie a ty jesteś dla mnie „. Na rekolekcjach zaznałam spokoju i odnalazłam wyciszenie po przez medytacje,  i nie przejmuję się tym co pomyślą o mnie inni. Na pewno nie chcę zgubić relacji z Bogiem. Jestem jemu wdzięczna że mogę żyć i cieszyć się z tego co dał mi Bóg. Cieszę się, że mogłam poznać nowe osoby, porozmawiać z Bogiem i się  otworzyć. Najbardziej jestem zachwycona adoracjami i to w jaki sposób je przeżyłam. Bóg przychodził do mnie i rozmawiał ze mną. Poczułam, że jestem dla niego najważniejsza, że to ja jestem jego dzieckiem i muszę rozświetlać swoją radością wszystkie osoby jakie spotkam na swojej drodze. Pamiętajmy, że bez względu na to jaką mamy wiarę Bóg jest zawsze przy nas niezależnie od sytuacji. Pamiętajmy o nim codziennie, słuchajmy i rozmawiajmy z nim bo on chce dla nas jak najlepiej.
,, Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad sobą „. (Iz 54, 10) Chwała Panu!

Weronika Drażba 

Miałam możliwość uczestniczenia w rekolekcjach ,,Życie na maxa” w dość trudnym momencie życia. Moja codzienność była zdominowana przez stres, często rodzący zmartwienie, poczucie niezadowolenia z siebie i ciągle porównywanie się z otoczeniem. Gdy ksiądz Maksymilian w pierwszej konferencji powiedział, że będziemy mówić przez te dni o sferach człowieka, nie byłam świadoma, jak bardzo przełomowy będzie dla mnie ten czas. W kolejnych dniach Pan Bóg otwierał mi oczy i wskazywał bardzo konkretne rozwiązania obecnych problemów. Uświadomiłam sobie, że towarzyszący mi ostatnio prawie codziennie ból brzucha, był skutkiem ciągłego myślenia- co mam zrobić, żeby być lepsza. Pan Bóg podczas ostatniej, czwartkowej adoracji Najświętszego Sakramentu dał mi tę pewność, że Mu wystarczam. Wiem, że On na pewno nie ukarze mnie, nie odwróci się, gdy nie znajdę czasu na modlitwę albo gdy będzie ona pełna rozproszeń, nie wymaga też ode mnie bycia pierwszą, najlepszą w każdej czynności, działaniu. Dlaczego? Bo mnie ogromnie kocha! Bóg w swojej miłości daje mi narzędzia do rozwoju ducha i ciała, wskazuje nowe rozwiązania, jednak nigdy mnie nie potępia i nie ocenia. Ta świadomość jest dla mnie źródłem ogromnej wewnętrznej radości i pokoju. Wiem, że uważnie badając swoje myśli i wypływające z nich uczucia i emocje, mogę być bardziej wolna.
Niech Pan Bóg będzie uwielbiony także w tych owocach rekolekcji, których jeszcze nie dostrzegam. Chwała Panu!

Gabrysia Kleczkowska

– Kiedy zobaczyłam temat rekolekcji – „Życie na maxa”, pomyślałam, że muszę tam być, że to może być czas, dzięki któremu, po rocznej walce ze stanami depresyjnymi, będę szczęśliwa. Bardzo często miałam już dość życia, dość siebie, dość wszystkiego, nie miałam sił, ani nadziei do walki. Bałam się każdego kolejnego dnia, wielokrotnie miałam ataki lękowe. I rzeczywiście przez 5 dni Pan Bóg zrobił to, czego tak bardzo pragnęłam i o co prosiłam przez rok. Uwolnił mnie od ciągłego cierpienia. Ogromnie wiele dały mi konferencje i adoracje. Odkąd pamiętam, nie pokazywałam, tego, co czuję i czego potrzebuję, a na konferencji usłyszałam, że nie mogę kryć swoich emocji, bo to niszczy mnie od środka. Zrozumiałam, że nie zawsze muszę mieć dobry humor, mam prawo do gorszego dnia i nie muszę tego przed nikim ukrywać. Odkryłam, dlaczego, nie potrafię myśleć o sobie dobrze, dlaczego ciągle wytykam sobie błędy i nie potrafię zaakceptować siebie, zobaczyłam różne wydarzenia, które miały miejsce w moim dzieciństwie i teraz mają na to wpływ. Zrozumiałam, że nie mogę być na siebie zła, za błędy, które popełniam, co wcześniej było u mnie praktycznie codziennie. Przez bardzo długi okres nie mogłam spojrzeć na siebie w lustrze, tak bardzo siebie nie lubiłam. Słowa, że nie muszę nikogo przepraszać, za to że jestem, bardzo do mnie trafiły, bo wcześniej czułam, że przeszkadzam wielu osobom, że jakbym zniknęła, wszystkim byłoby lepiej albo nikt by nie zauważył. Na adoracji usłyszałam, że Bóg kocha mnie taką, jaką jestem i nie muszę się starać, aby komukolwiek się przypodobać, że jestem najlepszą wersją siebie, właśnie taką, jaką wymarzył sobie mnie Bóg, tą jedyną, niepowtarzalną, wyjątkową. Zrozumiałam, że mogę być sobą, nie muszę nikogo udawać. Przez ciągłe udawanie kogoś, kim nie jestem zatraciłam swoje prawdziwe ja, ale wierzę, że Bóg uzdolni mnie do odkrycia siebie i pozwoli mi właśnie taką być. Kiedy usłyszałam piosenkę „Jesteś dobrym Ojcem” nie mogłam powstrzymać łez. Od rozwodu moich rodziców zawsze brakowało mi jednego z rodziców, w szczególności ojca, przez to, że mieszkałam z mamą. Pan Bóg pokazał mi, że to On jest moim najlepszym Ojcem i bardzo mnie kocha. Że On zawsze jest obok i cały czas na mnie czeka. Widzi mnie i słucha. Często wątpiłam w to, że On jest przy mnie, miałam wrażenie, że mnie wcale nie słucha, że skoro pozwolił na takie cierpienie to znaczy, że mnie nie kocha. Teraz wiem, że to nieprawda. Widzę jak bardzo zły mieszał w moim życiu. Zobaczyłam jak wielką miłością obdarzył mnie Bóg. Jest to takie piękne, że nie da się tego opisać. Zrozumiałam, że On przez cały czas był przy mnie, nigdy mnie nie zostawił. W czwartek od samego rana czułam się okropnie. Miałam poczucie, że cały dzień będzie beznadziejny. Adoracja była mi bardzo potrzebna. Był to czas, kiedy mogłam się wypłakać, czułam się wspaniale, tak bardzo bezpiecznie. Powiedziałam Bogu, że nie chcę opuszczać tego miejsca, że chcę tak już zawsze i natychmiast otrzymałam odpowiedź, żebym się nie martwiła, że tak będzie, że już niczego nie muszę się bać. I tak też się stało. Wróciłam do domu z sercem pełnym pokoju, choć wyjeżdżając miałam wielkie obawy. Doświadczyłam też ogromnej troski ze strony innych osób, co było bardzo ważne. To jak widzieli, że jest ze mną źle i pytali, co się dzieje, jak mogą pomóc albo po prostu przytulili. W końcu poczułam się dla kogoś ważna i potrzebna. Przez całe rekolekcje usłyszałam bardzo wiele miłych słów, zwykłe „Dziękuję”, sprawiało mi bardzo wiele radości. Nareszcie ktoś docenił to, co robię, chciał mnie słuchać, zwrócił na mnie uwagę, nie olewał moich uczuć. Przez rok czułam się jak totalne zero, teraz widzę, że mam wielką wartość, której nikt nie może mi zabrać i której nikomu nie muszę udowadniać. Wiem, że już o nic nie muszę się martwić, bo mam Boga, więc mam wszystko, czego potrzebuję. On zawsze jest w moim sercu. Mimo wszystkich przeciwności, które są wokół mnie, w środku jestem spokojna i czuję się bezpiecznie. Bóg dał mi nowe życie, życie bez lęku, bez cierpienia, życie na maxa. Na zakończenie rekolekcji otrzymałam od grupy zdjęcie z cytatem „Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Uzdrowię cię” (Iz 38, 5). Tak też się stało w moim życiu. Zostałam uzdrowiona ze stanów depresyjnych, widzę sens swojego życia, zaakceptowałam siebie. Jest to niesamowite ile Bóg zdziałał w moim życiu w tak krótkim czasie. Chwała Panu! – Zuzia Wujek

– Od dnia mojego zgłoszenia na rekolekcje czułam niechęć i jednocześnie ciekawość co mnie tam czeka. Pierwszego dnia już chciałam wracać. Okazały się to bardzo owocne 5 dni. W ciągu nich zmieniłam patrzenia na siebie, na moją rodzinę a przed wszystkim na Boga. Mówi się, że relacja z Panem Bogiem odzwierciedla relacje z ojcem i poniekąd tak też było u mnie. Chyba ze względu na relacje z moim tatą nie mogłam uwierzyć że Bóg obdarzył mnie bezgraniczną miłością. Kluczowe były dla mnie Adorację na których wsłuchałam się w Jego głos, który powtarzał że mnie kocha, że od początku chciał mnie taką jaką jestem. To On zaplanował mnie dużo wcześniej. Zrozumiałam, że jestem kochana i chciana. Podczas czwartkowego Uwielbienia miałam możliwość zostać uzdrowiona. Od 4 lat zmagałam się z lordozą aż w końcu powierzyłam to Panu Bogu mówiąc przed Najświętszym Sakramencie „Ja wierzę, ale utwierdź mnie w tym bym NIGDY nie zwątpiła, proszę, uzdrów moje plecy.” I tak się stało. Właśnie wtedy pojęłam, że dla Boga nie ma nic niemożliwego! Do teraz nie mogę wyjść z podziwu jakich rzeczy dokonał we mnie i innych osoba uzdrowionych podczas tej Adoracji. Jestem wdzięczna Bogu za to jakich zmian dokonał w mojej duszy oraz ciele i jakich cudownych ludzi postawił na mojej drodze. Mam skrytą nadzieję, że owoce tych rekolekcji będę rozwijać się we mnie codziennie, abym każdego dnia mogła głosić Królestwo Niebieskie każdej napotkanej osobie. Chwała Panu! – Weronika Zajkowska

– Przyjechałem do Chełch bez oczekiwań, bez stresu, strachu, niepewności, ale też bez jakiegoś wielce pozytywnego nastrojenia. Zwyczajnie wiedziałem, że chce tam być. Rok maturalny jest czasem, gdy łatwo zapomnieć o tym, że jest się wartościowym. Ciągła pogoń za wynikami prowadzi do zaniedbania niektórych sfer życia np. relacji międzyludzkich. I to pierwsza rzecz w której doświadczyłem uzdrowienia i za którą jestem Bogu wdzięczny. Radość i piękno ludzi, którzy tak jak ja kochają Jezusa to cud, jaki dostrzegłem raz jeszcze. Śpiew na korytarzu, życzliwość, wiele rozmów, prawdziwe i realne zainteresowanie ludzi sobą nawzajem i wreszcie taniec uwielbiania z udziałem biskupa! To coś czego nie zapomnę, a co upewnia mnie, że Kościół kocha młodych, a KSM kocha budować prawdziwe przyjaźnie! Bóg pokazał mi też sztukę modlitwy, która prowadzi do prawdziwej relacji z Nim. Sztukę bierną, niewymagającą ode mnie. Piękne jest to, że wbrew światu, który ciągle nas przekonuje, że czegoś nam brakuje, a na wszystko co dobre trzeba sobie zasłużyć, stając do modlitwy w ciszy i nie robiąc zupełnie niczego zawsze usłyszę jedno: „Tak bardzo Cię kocham, dziecko!”. Od rekolekcji postanowiłem codziennie w milczeniu wsłuchiwać się w ten głos i wreszcie naprawdę mu uwierzyć. Intelekt, emocje i ludzie mogą nas okłamać, ale nie Bóg, który mieszka w nas. Trzeci cud rekolekcji w moim życiu to wejście w siebie i nabranie pewności tego kim jestem. Nie umiem sprecyzować, która część rekolekcji była tu przełomowa, ale dzięki zaangażowaniu Księdza Maksa, wszystkie treści były bardzo spójne i doprowadziły mnie do przekonania o tym, że jestem w dobrym miejscu. W momencie gdy decyduje o moim życiu, wybierając studia, drogę życiową jest to bardzo ważne. Konkretnym owocem tego jest moja pewność, że chce w wakacje wyjechać na misję. Wszystko jest ku temu na dobrej drodze, którą bardzo konkretnie wskazuje mi Bóg. Patrząc na to co już napisałem, widzę że Bóg dotknął mnie w całości i nie pominął nic. Moje relacje z ludźmi, Bogiem i sobą samym dotknął konkretny cud. Dokonało się to tak subtelnie i łagodnie, że nawet nie wiem kiedy i w jaki sposób. Dziękuję Ci Jezu! Dziękuję za Księdza Maksymiliana i jego oddanie, dziękuję za Monikę, która była i jest sercem tego wielkiego dzieła jakie realizuje nasz KSM, dziękuję za moją wspaniałą grupę i wszystkich uczestników rekolekcji. Dobry Jezu, bądź zawsze dla nas Dobrym Ojcem i pozwól żyć na maxa! – Szymon Ropel

– Bardzo długo czekałem na te rekolekcje. Ale mimo tego w dniu wyjazdu pojawiła się myśl żeby nie jechać i na całe szczęście ją zignorowałem. Ostatnie dwa miesiące były dla mnie bardzo ciężkim okresem. Zdążyło się kilka cudownych chwil, ale zdecydowanie przeważaly te smutne i złe momenty. W tym okresie bardzo dużo ludzi zawiodłem, co miało wpływ na bardzo duże obniżenie się mojej samooceny, zahaczające już pomału o depresje, miałem wrażenie że nikt by nie zauważył gdybym zniknął, często czułem się ignorowany i niepotrzebny. Były momenty gdy traciłem już siły i najprościej w świecie płakałem. Bardzo dużo też ode mnie wymagano a wsparcia było bardzo mało. Te rekolekcje miały być moją odskocznią od tego wszystkiego od tych problemów, od normalnego życia, a stały się czymś zdecydowanie większym niż zwykła odskocznia. Już pierwszego dnia zdziwiło mnie brak jutrzni nieszporów i koronki w planie dnia, ale okazało się że zastąpi to coś równie wartościowego czyli medytacje i kontemplacja. Dużo dały mi konferencje ks Maksymiliana które idealnie trafiały w mój obecny stan. (Dodam że wygrałem #prayerchallenge i teraz czuję że nie było to przypadkiem ponieważ gdyby nie to, to z powodów finansowych zapewne bym nie pojechał) Dzięki konferencjom pomału zaczynałem rozumieć mój obecny stan i czemu się w nim znalazłem. Kolejnym miłym zaskoczeniem były codziennie adoracje, które zmieniły mnie do głębi, to właśnie w trakcie nich zdążyło się coś czego nigdy nie zapomnę. W środę miałem nadzwyczaj zły humor i byłem dość zniechęcony. Pamiętam że gdy wszyscy cieszyli się że zaraz adoracja, ja z grymasem na twarzy szukałem jakiekolwiek wymówki żeby tam nie iść, na całe szczęście jej nie znalazłem, i zły że kazali mi wyjść do kaplicy poszedłem. Była możliwość aby uklęknąć, usiąść tuż przed Panem Jezusem, dotknąć monstrancji. Zaraz jak ks wyjął Pana z tabernakulum całe moje zniechęcenie znikło, skorzystałem z możliwości i uklęknąłem tuż przed Nim. Myślałem wtedy o ostatnich wydarzeniach i pomyślałem w duszy: „ Jeśli chcesz to mi się pokaż, jeśli taka Twa wola, jeśli nie to i tak będę wierzył ” i w tym momencie wydarzył się Cud. Na połówce Hosti ujrzałem Jezusa, Jego twarz zmaterializowała się na Hosti. Zrobiłem oczy jak pięć złoty i rozejrzałem się czy ktoś jeszcze Go widzi ale wyglądało na to że byłem jedyny. Klęczałem tak z przerażoną miną i usłyszałem w środku dwa słowa „Uśmiechnij się ” po tych słowach na mojej twarzy pojawił się banan. Trwało to całą adoracje aż do momentu gdy każdy otrzymywał oddzielne błogosławieństwo Panem Jezusem. Wróciłem do szkoły pół przerażony pół w podskokach z radości. To był kluczowy moment mojej przemiany. Jednym zdaniem te rekolekcje zmieniły mnie od środka i Chwała Panu za to! – Mateusz Sawicki, Parafia Chrystusa Sługi w Ełku

W czasie naszego pobytu w Chełchach mieliśmy również zaszczyt gościć ks. bp Adriana Galbasa, który spotkał się z nami na wspólnej Eucharystii i wygłosił do nas Słowo. Był to dla nas ważny i cenny czas! Dziękujemy, Ojcze!

Dziękujemy także Księdzu Maksymilianowi za poprowadzenie naszych rekolekcji. Wszystkim, którzy włączyli się w przygotowania, otaczali modlitwą to dzieło i tym, którzy nas odwiedzili składamy serdeczne podziękowania!

Weronika Zajkowska